Czasem ciężko się zmobilizować do podjęcia pewnych działań. Szczególnie jeśli chodzi o walkę ze swoimi słabościami oraz przyzwyczajeniami, które zaczynają nad nami panować. Ale czasem się to udaje i tak jest w moim wypadku. Właśnie sobie uświadomiłem że minęło 6 miesięcy od czasu podjęcia wyzwania rzucenia kawy. Pół roku bez kawy, kawusi, kawki. Czy było łatwo?
Ogólnie życie nie jest łatwe. A tym bardziej gdy przyzwyczaiłem się do picia kawy jak do oddychania czy jedzenia. Jeszcze trudniejsze było uświadomienie sobie problemu nadużywania kofeiny.
Akceptacja
Faza akceptacji nastąpiła po wielu nieudanych próbach ograniczenia i regulowania spożywania kofeiny. Ciężko było przyznać się, że chyba nie umiem funkcjonować bez porannej kawy, która praktycznie ratowała życie i pobudzała do kolejnego dnia walki.
Najciekawsze jest to, że informacje z zewnątrz do mnie nie docierały. Słyszałem że piję kawy za dużo, za często, a kawa którą piję jest za mocna, blablabla. Ale trafiało to do mojego przekonania tak samo celnie, jak mocz pijanego do sedesu. Ale w pewnym momencie spadły mi klapki z oczu i wyraźniej zobaczyłem o co chodzi. Było to po chyba 5 danego dnia kawie. I nie były to rozpuszczalne siki weroniki, tylko sypane siekiery, który i tak już nie robiły różnicy w moim funkcjonowaniu. Byłem przepełniony kofeiną niczym polskie kina moherami po premierze pewnego filmu z samolotem w tle.
I wtedy podjąłem wyzwanie.
Challenge accepted
Podjąłem 30 dniowe wyzwanie nie picia kawy. Początek był ciężki i to bardzo. Brak kofeiny powodował totalną ospałość i brak chęci do robienia czegokolwiek. Był też głód. Głód podobny do uzależnionego, któremu odcięli dostęp do używki.
Najgorzej było gdy czułem zapach kawy. Wtedy organizm wariował. Łaknął, pragnął i żądał. Ale efekt taki trwał stosunkowo krótko, jak to na detoksie. Później było łatwiej.
Yerba
Wtedy też zacząłem stosować yerbę. Smak podszedł mi od razu i zacząłem próbować różne gatunki, smaki i sposoby parzenia, głównie dzięki stronie dobreziele.pl dzięki którym poznałem nowe aromaty, a ze strony dowiedziałem się kilka cennych informacji, których nie byłem świadomy.
Co ważne Yerba nie uzależniła mnie tak jak kawa. Pobudza mnie teraz zdecydowanie delikatniej, ale przede wszystkim rzadziej. Nie pije jej codziennie, nie potrzebuje jej tak jak kiedyś kofeiny. To duża zmiana w moim życiu, bo tryb dnia nie jest już podporządkowany piciu jakiegoś specyfiku żeby poczuć się lepiej.
6 miesięcy
Niedawno zdałem sobie sprawę, że minęło już pół roku jak nie piję kawy. I rzecz, która wydawała mi się kiedyś absolutnie niewykonalna, teraz jest normalna. Przez ten czas miałem wiele momentów, gdy chciałem wrócić do kofeiny w jej prostej, czarnej postaci. Mózg starał się to przeforsować i zaszczepić myśl o wypiciu kawy jak w filmie incepcja. Ale na koniec okazało się, że są to tylko momenty, które jestem wstanie kontrolować i jestem z tego prawie dumny, bo walka z moimi słabościami nigdy dobrze mi nie wychodziła. Teraz po pół roku dalej planuję kontynuować walkę z dekofeinizacją mojego życia i czuję się z tym bardzo dobrze. Okazało się również, że organizm sam zaczął się pobudzać, gdy odciąłem mu dostęp do pobudzacza. Pół roku minęło a przede mną kolejne pół roku. Zobaczymy czy wytrzymam rok, przecież to nie tak długo…
Gratuluję wytrwałości. Ja na szczęście nigdy nie miałam nawyku picia kawy i baaardzo rzadko mi się zdarza taką kawę wypić 🙂
PolubieniePolubienie
W sumie to nie wiem co ludzie mają przeciw kawie. No może rozumiem nałogowe picie, bo zbyt dużo czegoś zawsze jest szkodliwe… Kawa jest dobra i co chwilę okazuje się, że ze względu na coś zdrowa. Jakby nie było, trzymam kciuki za realizację postanowienia!
PolubieniePolubienie
Alkohol też jest zdrowy ale gdy pijesz całą flaszkę zamiast kieliszka to jest problem 🙂
PolubieniePolubienie
Ja uwielbiam kawę, dobrze zapatrzoną i aromatyczną. Wypijam około trzech filiżanek dziennie. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
PolubieniePolubienie
A ja szczerze zapytam: po co? 😀 Kawa w odpowiednich dawkach przecież nie szkodzi – a może pomóc w regulowaniu niektórych czynności życiowych 😉
PolubieniePolubienie
Ja miałem dodatkowo problemy z zoladkiem i przez to musiałem zrezygnować. A niestety nie umiem pic kawy z umierem więc całkiem zrezygnowałem. Przynajmniej na razie
PolubieniePolubienie
Gratuluję samozaparcia 🙂 Grunt to dobra motywacja i wytrwałość w dążeniu do swoich celów 🙂
PolubieniePolubienie
Jesooo, chyba bym nie dal rady. Jak to bez kawy?!?! 🙂
PolubieniePolubienie
Da się. Dlatego yerba bo jednak potrzebna mi energia z zewnątrz 🙂
PolubieniePolubienie
Ja kocham kawę i chyba nie umiałabym z niej zrezygnować. Teraz karmię piersią więc przerzuciłam się na bezkofeinową.
PolubieniePolubienie
Bezkofeinowa ci coś daje? Chyba tylko smak?
PolubieniePolubienie
Ja nie piję kawy od 5 lat, ani żadnych energetyków, yerba mate itp. Energię dają mi zielone soki, smoothies i owoce 🙂
PolubieniePolubienie
Podziwiam, ja dziś sobie uświadomiłam,że bez kawy nie daję rady. Musze wypić choć filiżankę. Brawa za wytrwałość.
PolubieniePolubienie
Kiedyś każdy dzień zaczynałem od kawy. Teraz już nie mam takiego problemu 🙂
PolubieniePolubienie
Ja na co dzień nie pijam kawy, jedynie od czasu do czasu, bardzo rzadko. A kiedyś potrafiłam pić po 5 dziennie, nawet wieczorami.
PolubieniePolubienie
To powiedz jak ci się udało zmniejszyć ilość? Bo moje stawiane ograniczenia kawy okazywały się mało efektywne…
PolubieniePolubienie
Gratuluję i życzę dalszych sukcesów! U mnie kawusia zawsze musi być – ale rozsądnie, nie za mocna i tylko rano. Ograniczam jednak cukier i dbam o zdrową dietę, dzięki której również czuję się o wiele lepiej. Oczywiście zasług nie można pominąć wobec regularnych ćwiczeń.
PolubieniePolubienie
Ja właśnie nie potrafiłem działać rozsądnie jeśli chodzi o picie kawy…
PolubieniePolubienie
No i pięknie. Zawsze co za dużo, to nie zdrowo. Na szczęście nie mam nałogów. Bez porannej fajki nie muszę zaczynać dnia. Mała, średnia, duża, wiadro kawy z rana także nie jest mi do życia potrzebne. Od czasu do czasu lubię, dla smaka czy do kawy, napić się dobrej kawy, ale nie jest to zbyt często.
PolubieniePolubienie
Na szczescie kawa mi nie smakuje (wiem, dziwnie….), za to lubie czarna herbate. To moj poranny rytual, ale jak sie okazuje raczej w dni gdy mam jakies obowiazki, bo w weekendy czesto o niej zapominam. To chyba dobrze, bo nie mam wiec problemu z odstawieniem w razie potrzeby 🙂
PolubieniePolubienie
Podziwiam. Ja kawę uwielbiam i mało prawdopodobne bym z niej zrezygnowała, choć już rok nie piję – ciąża,karmienie. Wciąż myślę jednak o chwili, w której napiję się takiej mocnej,czarnej parzuchy;p
PolubieniePolubienie
Gratuluję wytrwałości!
Wiele lat temu również podjęłam podobne wyzwanie, by sprawdzić, czy nie jestem uzależniona od kawy. Nie piłam przez 2 miesiące i było mi dobrze. Od kilku miesięcy też postanowiłam zrezygnować z kawy i zastąpić ją zbożową. Choć w moim przypadku kawa nigdy nie stanowiła zagrożenia, bo zawsze piłam tylko jedną rano. Poza tym nigdy mi nie dodawała energii, uwielbiam pić kawę dla smaku 🙂
PolubieniePolubienie