A co by było gdyby…
wyłączyli facebooka. Tak nagle i bez zapowiedzi. Wchodzisz sobie na stronkę aby przejrzeć co dodali znajomi, a tam error 404 i informacja o tym że strona jest niedostępna. Kilka razy odświeżasz, ale nic się nie zmienia. Z ciekawości wchodzisz na messengera, a twój niepokój powoli rośnie. Messenger okazuje się pusty, twoje kontakty są niedostępne. Pewnie myślisz sobie że zaraz technicy poradzą sobie z tą awarią. Więc powraca względny spokój…
Faza zaprzeczenia etap I
Początek byłby prosty. Informacje o awarii. Wszędzie głośno o tym, że przestał działać serwer, że technicy działają i starają się usunąć usterkę. Może pojawi się konkretny termin usunięcia problemu. Ale niepokój jest co raz większy. Nie działa fejs oraz messenger, a na instagramie nie można już wystawić zdjęcia swojego śniadania. Gimbaza nie wie co robić z wolnym czasem i nerwowo odświeża co kilka minut stronę główną. Powoli zaczyna się problem w dużych korporacjach opartych na komunikacji za pośrednictwem messengera. Ludzie szukają kontaktów telefonów i mejli do osób, które były zapisane wyłącznie na fb. Niektórzy w akcie desperacji nawiązują kontakty z ludźmi face to face. Na wszystkich portalach zaczyna się robić niebiesko od informacji o problemie facebooka. W internetach ludzie nabijają się z awarii standardowymi suchymi żartami.
Faza zaprzeczenia etap II
Po kilku dniach bez facebooka, sytuacja robi się bardzo niestabilna. Ludzie zaczynają rozpowiadać o tym, że Mark Z. wyjechał na Malediwy. Inni mówią, że został amiszem, zrzekł się swoich dóbr materialnych i przekazał je na rozwój i eksplorację lasów tropikalnych. Ludzie nie wiedzą co robić ze swoim czasem, przez co wychodzą demonstrować swoje niezadowolenie na ulicach. Pochody zbierają większą ilość osób niż pochody 3 majowe oraz demonstracje KODu razem wzięte. Policja nie podejmuje się liczenia pikietujących, gdyż wykracza to daleko poza możliwości ich liczydeł. Reszta w amoku odświeża swoje konta na naszej klasie, gdzie pokazuje, jak bardzo cierpi bez facebooka. Cała sytuacja powoduje krach na amerykańskiej giełdzie i kolejną wojnę w zatoce perskiej, celem odwrócenia uwagi publicznej od dramatycznych sytuacji w amerykańskich szkołach.
Faza akceptacji
Gdy milkną echa demonstracji, a nikogo nie śmieszą już kwejki o ucieczce Marka, sytuacja się stabilizuje. Twitter zyskuje nowych użytkowników, snapchat ma darmową reklamę i rzesze młodych wrzuca swoje smutne gimbazowe wyznania o braku codziennej dawki fejsa. Dodatkowo Google + przyciąga reklamodawców i promuje się jako naturalny zastępca i najlepsze social media na świecie. Gospodarka podnosi się z kolan. Już nikogo nie szokują kolejne doniesienia o Marku, który rzekomo widziany był w jednym miejscu po drugim. Facebook umarł, a życie toczyło się dalej…
Trochę to scince fiction, tylko czy aby na pewno??
świat by się nie zawalił. przynajmniej dla mnie 🙂
PolubieniePolubienie
Ale dla niektórych byłaby to tragedia 🙂
PolubieniePolubienie
Piękna wizja, rozmarzyłam się 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Gdybym mogła się przyczynić do usunięcia fb z życia ludzkości, to chętnie bym to zrobiła;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
bardzo jestem ZA wyłączeniem FB 🙂 dobrze jest pobyć off-line 🙂
PolubieniePolubienie
„Niektórzy w akcie desperacji nawiązują kontakty z ludźmi face to face.” Dramat 😉
Z przyjemnością przeczytałam to sci-fi 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj nie wiem, czy ludzie w dzisiejszych czasach by to przeżyli…
PolubieniePolubienie